1 mar 2013

Już nie chcę

Krótka rozmowa o szkoleniu bibliotecznym i już wiem, że czytelniczka która przede mną stoi to tak naprawdę bibliotekarka. Najpierw pracowała w bibliotece naukowej, a potem - już po urodzeniu dziecka - w szkolnej. A teraz jest studentką, bo - jak powiedziała - dokształca się, by zmienić zawód. Już nie chce pracować w gimnazjum. Jest zmęczona. Nie dziwię się. Jest też tu pewnie strach o przyszłość i niepewność, bo pomysły rządzących są coraz bardziej kuriozalne. Do tego dochodzi być może niska pensja i coraz bardziej obniżający się prestiż zawodu. Jakoś tak smutno mi się zrobiło po jej wizycie. Zaczęłam się zastanawiać jak wiele młodych, zdolnych, kreatywnych osób porzuca ten zawód. Sama też czasem myślę o dezercji, przyznaję. Dopada mnie zniechęcenie, niewiara. Misja i ideały nijak się mają do codzienności a społeczne postrzeganie zawodu i brak silnego zaplecza w postaci organizacji zawodowych przy coraz większych zmianach w prawie, nie polepsza sytuacji. Macie chwile zwątpienia? Jak sobie z nimi radzicie? Czasem pomagają mi wyjazdy konferencyjne - szczególnie Forum Młodych Bibliotekarzy, gdzie mam okazję widzieć grono naprawdę wspaniałych ludzi, z pasją traktujących ten zawód. Brakuje mi tego dystansu i jednocześnie bycia tu i teraz, umoszczenia się w tym zawodzie, zakotwiczenia. Jakbym ciągle była na wylocie, w przedziale pociągu, a nie u celu podróży. Tak się czasem czuję. Coraz częściej właściwie. Wdzięczność czytelników pomaga. To muszę przyznać. Ale tych naprawdę doceniających wysiłki jest coraz mniej. Roszczenia, pretensje. Szybko. Książka do ręki. Dziękuję. Do widzenia. 
Tych spełnionych i wątpiących przytulam w (kończący się właśnie) Dzień Przytulania Bibliotekarzy.

8 komentarzy:

anieess pisze...

Jestem dezerterką, która wraca do pracy w bibliotece po 3 latach spędzonych w 2 korporacjach...
Jak widać na moim przykładzie ucieczka - z tzw. mało "prestiżowego" zawodu do takiego, co "to nie wstyd przedstawić nowo poznanym ludziom" - nie zawsze sprawia szczęście.
Nie wracam, bo nie układało mi się w korpo - byłam nawet docenianą. Wracam do biblioteki naukowej, już w nowym mieście, dlatego, że przez te 3 lata może chociaż zarobiłam więcej, może i ładniej brzmiało stanowisko Accountant niż Bibliotekarz ale dlatego, że zatraciłam tam siebie. Straciłam coś, czego nie mogę nazwać. I wiecie co - nie mogę doczekać się pierwszego dnia w nowej pracy! :)

Eva Scriba pisze...

Bardzo, bardzo Ci dziękuję za ten komentarz. Twoja historia działa bardzo pokrzepiająco :)) Trzymam kciuki za nową pracę! Pozdrawiam ciepło :D

Agawa pisze...

Evo, zaglądam do Ciebie codziennie :) Bo pomagają mi żyć Twoje myśli (i to nie jest przerysowanie), pomaga mi świadomość, ze idealiści są wśród nas; ża sama nie jestem.
Choć zawód zgła inny wykonuję, tez zakotwiczona nie jestem, tez sił brakuje, też cel z oczu umyka.
To co mi pomaga, to tzw grupa odniesienia; środowisko zawodowe, z którym mi po drodze.
Serdeczności ślę :)

Eva Scriba pisze...

Bardzo, bardzo dziękuję :) Pozdrawiam ciepło.

sygnaturka pisze...

Moim problemem, paradoksalnie, jest to, że nie widzę się w innym zawodzie. Czuję się bibliotekarką pełną gębą, uwielbiam swoją pracę i jeśli wziąć te czynniki pod uwagę, to czuję się "zakotwiczona", jak to napisałaś. Z drugiej strony męczą mnie inne sprawy, głównie finansowe. Zwłaszcza ostatnio, jest paskudnie ciężko i naprawdę zaczęłam się zastanawiać, co innego mogłabym robić. I nie mam pomysłu... Mimo to widzę się wciąż w biblio, mam nadzieję, że będzie mi dane wciąż pracować z ludźmi i że trafię do takiej placówki, gdzie nie tylko będę się dobrze czuła tak ogólnie, ale też będę mogła się rozwijać i identyfikować z firmą (np. uczelnią).

Eva Scriba pisze...

Syganturko! Przecież masz ogromny talent! Miałam okazję go podziwiać przy okazji kiermaszu, więc może dodatkowo taka działalność? Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki! :)

Anonimowy pisze...

Prestiż naszego zawodu to nasze mniemanie o sobie i nasza praca - czyż nie?

Znasz kogoś Evo kto jest w Związku Zawodowym Bibliotekarzy i Pracowników Bibliotek?

Eva Scriba pisze...

Wiesz, co - jak zaczynałam pracę w tym zawodzie to myślałam, że SBP jest takim związkiem zawodowym co to walczy o prestiż zawodu, obecność w przestrzeni publicznej. Problemem jest też to, że nie mówimy jednym głosem.
Pozdrawiam. :)