Nienawidzę bibliotek. Książka z biblioteki jest jak facet, który miał mnóstwo kobiet. Przychodzi do ciebie i czujesz, że pachnie kimś innym. Niby go kochasz, chcesz z nim być, chcesz to wszystko pojąć, ale wiesz, że był dotykany przez inne. Najgenialniejsza książka odpada, kiedy jest poplamiona, popisana. Ktoś ją miał, ktoś ją czytał i ktoś swoim tłustym wzrokiem próbował skumać, o co w niej chodzi.
[Agnieszka Chylińska]
Znam takich, którzy przenigdy nie weszliby do biblioteki by wypożyczyć książkę, bo właśnie fakt wcześniejszego z nią obcowania innych ludzi jest dla nich odstraszający, ale czy jest to powód by nie lubić samych bibliotek, w których tak wiele się dzieje? Z drugiej strony są tacy czytelnicy, po których wypożyczeniu nawet nowa książka musi zawędrować do magazynu, bo tak przesiąka różnymi zapachami, że jej czytanie staje się udręką. Wyzłośliwię się - ciekawe czy mąż autorki cytatu zastanawia się ilu mężczyzn dotykało ją przed nim i czy chciałaby by jej książki na bibliotecznych półkach stały, czy nie. Nie przeprowadzam ilościowych analiz mając przed sobą książkę z biblioteki. Bo i też często nie o samą książkę chodzi, a możliwość kontaktu z drugim człowiekiem, w tym przypadku bibliotekarzem, pobycia - nawet przez chwilę - w innym miejscu, uspokojenia się zapachem nie nowych już książek i spacerkiem między półkami.
4 komentarze:
Smutne to... i takie jakieś... niedojrzałe i szczeniackie jest jej to myślenie.
Fakt... to cytat z książki sprzed ery dzieci, więc pewnie teraz jej się zmieniło ;)
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam ciepło.
Właśnie - dla mnie też to smutne. Bo jakoś ostatnimi czasy polubiłam Chylińską bardziej. Ciekawe, co sądzi o swoich dwóch książkach, stojących na półkach bibliotek dla dzieci ;)
Dziękuję za komentarz. Widziałam, że wróciłaś do pisania bloga. Super! Pozdrawiam ciepło.
Prześlij komentarz