Podobno tylko 16% Polaków czyta umowę przed jej podpisaniem. Zaś ponad 80% korzystających z internetowych portali akceptuje zawarte tam regulaminy bez czytania. Podejrzewam, że podobnie rzecz ma się z regulaminem bibliotecznym. Stąd te ciągłe pytania o ilość możliwych do wypożyczenia książek, terminy zwrotu, dopuszczalną liczbę przedłużeń itp.
Nie czytamy umów bo są za długie, napisane za małą czcionką lub niezrozumiałym językiem. Czy z tych samych powodów użytkownicy bibliotek nie czytają regulaminów? Czy zniechęca ich prolongata i wartość inwentarzowa? Stękają nad kilkunastoma kartkami zapisanymi drobnym maczkiem? A może wychodzą z założenia, że biblioteki różnią się od siebie w niewielkim stopniu, takoż regulaminy?
Może wkrótce regulaminy będzie trzeba przedstawiać w formie komiksów - swoją drogą to też niezły pomysł na szkolenie biblioteczne, a tymczasem zapraszam do lektury ciekawego - choć dla wielu pewnie wtórnego - artykułu o regulaminie biblioteki klasztornej. Ciekawy jest już sam wstęp, będący po części odpowiedzią na zadane tu pytania:
W każdej z bibliotek na całym świecie, wśród setek tysięcy przechowywanych w nich tekstów bez trudu wskażemy jeden, co do którego można mieć niemal całkowitą pewność, że żaden z czytelników nigdy do niego nie sięgnął. Biblioteczny regulamin.I trudno się dziwić. Regulaminy nie należą do pereł literatury, a ich nieznajomość nader rzadko uniemożliwia sprawne poruszanie się po bibliotece. A jednak regulaminy – przynajmniej niektóre – warto czytać. Zwłaszcza te stare, które dają rzadką okazję zajrzenia do dawno już nieistniejących bibliotek.
Cały artykuł do przeczytania tu.
2 komentarze:
Mówisz i masz :) http://www.lib.uni.lodz.pl/media/pliki/komiks.pdf
pozdrawiam :)
No ba!!!
Prześlij komentarz