Dziś nasz dzień. Wikipedia podaje, że Dzień Bibliotekarzy i Bibliotek jest symbolem pracy bibliotekarzy i świętem, w którym jest okazja do przedstawienia dokonań i zawodowych osiągnięć społeczeństwa bibliotekarskiego, jak i refleksji o tożsamości bibliotek i ich roli w budowaniu dziedzictwa kulturowego. A ja dziś zastanawiam się nad zjawiskiem o którym już pisałam (felieton Mocne uderzenie, do przeczytania tu), a które jest chyba bardziej powszechne niż można przypuszczać. Wszystko za sprawą informacji o mobbingu w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gdańsku, jaka ukazała się na stronie Dziennika Bałtyckiego (do przeczytania tu).
Uderza mnie szczególnie wypowiedź bibliotekarki, która odważyła się ujawnić cała sprawę:
Uznałam, że nie mogę już milczeć na temat trwającego już od dwóch lat, prawie książkowego mobbingu ze strony mojej bezpośredniej przełożonej. Przekroczono już granicę mojej tolerancji, w bibliotece jestem postrzegana jako ofiara systematycznego nękania. Podejrzewam, że konflikt może mieć działanie dyskryminacyjne ze względu na mój wiek.
Po tym zgłoszeniu ujawniła się druga osoba, dyskryminowana w tej bibliotece.
Reakcja? Powołanie przez bibliotekę wewnętrznej komisji. Nie wiem, czy to normalne postępowanie, ale rozsądek i rzeczywiste chęci rozwiązania całej sprawy, wymagałyby chyba powołania chociaż jednej osoby spoza samej biblioteki. A tak pewnie wszystko zostanie zamiecione pod dywan...
[źródło] |
2 komentarze:
Miejmy nadzieję, że teraz kiedy nagłośniła to prasa, już nie...
chyba już się przyzwyczailiśmy, że się od nas wymaga, ale nie rozmawia, że o szacunku nie wspomnę
Prześlij komentarz