4 sty 2017

150 tytułów rocznie

W wywiadzie z Józefem Henem czytam:
Czytam od wczesnego dzieciństwa. Pierwsze książki kupowałem na bazarze między Nowolipiem a Lesznem. Było nas w domu czworo, ja najmłodszy, każde brało książki z innej wypożyczalni. Od szóstego roku życia, kiedy poszedłem do szkoły, interesowałem się historią, czytałem podręczniki moich starszych sióstr. Czytałem z takim zainteresowaniem, jakby to były kryminały. Chyba nie bez powodu - kryminalistów w historii nie brakowało.
Niedawno obliczyłem, że przez ostatnie dziewięć dekad mogłem przeczytać około 6 tys. książek. Przy wnikliwym czytaniu, a nie kartkowaniu można czytać 150 tytułów rocznie. W tym tempie kilka tysięcy jest na wyciągnięcie ręki. Oczywiście, można przeczytać miliony stron i nic nie zrozumieć.
Aby czerpać pożytek z czytania, trzeba mieć zdolność do refleksji. Nie wystarczy być człowiekiem myślącym. Myślec można mądrze, można głupio.
Katarzyna Grochola pytana, czemu jej książki cieszą się takim powodzeniem, odpowiedziała: bo są szczere, bo czytelnicy czują tę szczerość. Na co ja mówię: szczerość to nie jest kategoria literacka. Książki Grocholi mają zapewne też inne zalety. Można pisać złe książki całkiem szczerze. Można ze szczerością pisać książki podłe. 
 [źródło cytatu: Wysokie Obcasy 53(912), 31.12.2016]

150 książek rocznie? Przy wnikliwym czytaniu? Nie wiem, czy sprostam wyzwaniu 52 książek... No, chyba, że wygram jakąś okrągłą sumkę (czego i Wam życzę), to wtedy oddam się czytaniu i rozmyślaniu o książkach, a nie pracy zawodowej... E, też nie... Nie wytrzymałabym bez biblioteki... 😉

1 komentarz:

Nomad pisze...

Kiedyś udało mi się w rok przeczytać trochę ponad 70. Jak na razie to mój rekord życiowy :) Ale 150 ?!? Musiałbym tylko czytać i nic więcej nie robić, a jest tyle fajnych zajęć :)