11 lut 2020

Bibliotekarka Róża

Mam nadzieję, że luty mija Wam dobrze. Jeśli tak jak ja z utęsknieniem czekacie na wiosnę i macie nadzieję, że przyniesie ona samo dobro, to oczekiwanie może umilić Wam książka Jagody Wochlik "Wszystkie róże świata".

J. Wochlik, Wszystkie róże świata. Replika, 2019. 

Bohaterką tej opowieści jest trzydziestoletnia bibliotekarka - Róża Więdłocha. Róża "wiedziała, że jest okazem stereotypowej bibliotekarki. To prawda, może nie nosiła pulowerka i nie wiązała włosów w kok, ale była dość nieśmiała. Miała się raczej za nieatrakcyjną dla płci przeciwnej".
Kiedy poznajemy Różę, ta pracuje w filii Biblioteki Raczyńskich w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu (niestety filia już nie istnieje). "Placówka była niewielka, więc zatrudniono tylko dwie bibliotekarki, które wymieniały się dyżurami, co oznaczało, że tylko przez dwie godziny dziennie przebywały w bibliotece wspólnie". 
Koleżanką Róży jest Zosia - starsza od bohaterki, mama bliźniaków, podzielająca pogląd, że w bibliotekarskiej profesji "można zmienić miejsce pracy, tylko wtedy, gdy ktoś przejdzie na emeryturę"

Do obowiązków Róży należy nie tylko wypożyczanie - wbrew temu jak niektórzy postrzegają pracę w bibliotece. Organizuje i planuje zajęcia dla dzieci i młodzieży, służy wsparciem osobom starszym, które przychodzą do biblioteki, by się wygadać i zostać wysłuchanym. Pomaga tym, którzy "przychodzą i oczekują, że powie im, co chcą przeczytać" i stara się mieć cierpliwość dla tych "którzy nie mogą uwierzyć, że biblioteka nie posiada wszystkich książek na świecie tylko dlatego, że oni je chcą". Róża za "najnudniejszą czynność na świecie uważa wyrównywanie książek na półkach". 
Róża ma poukładane życie - właśnie kupiła mieszkanie i ma ma wyjść za mąż. Czasem jednak bywa tak, że  kiedy człowiek odetchnie z ulgą i pomyśli, że życie płynie bardzo przyjemnie, kiedy wypuści z rąk ster, rozkoszując się chwilą, to przewrotny los przechyla łódkę życia, która zbacza z kursu. Tak jest też w przypadku bibliotekarki Róży. W wyniku bardzo przykrych okoliczności opuszcza Poznań,  zostawia filię, w której pracowała pięć lat, by zamieszkać Ciążeniu i zacząć wszystko od nowa.

Muszę przyznać, że "Wszystkie róże świata" czytało mi się znakomicie. Może po części dlatego, że dwa lata temu sama zaczęłam wszystko od nowa i znam bardzo dobrze emocje, które temu towarzyszą. Głównie jednak dlatego, że Jagoda Wochlik świetnie pisze (jeśli zaglądacie na blog "Biblioteka Edgara" to nie muszę Was do tego przekonywać) i wie o czym pisze. Dzięki temu powstała niebanalna książka - książka-grzałka (żeby nawiązać do piosenek-grzałek Marka Niedźwiedzkiego) idealna na zimowy czas. 

Brak komentarzy: