22 sie 2021

Bibliotekarka czyta romanse

 Trzy kobiety, trzy historie, które łączy nadzieja na udane i szczęśliwe życie u boku wybranego mężczyzny. Niestety nie są to historie z happy endem - mężczyźni nie stają na wysokości zadania, oszukują, zdradzają, nie dbają wystarczająco o partnerki, toną w alkoholu lub megalomanii. Każda z kobiet próbuje podtrzymać ułudę dobrego związku - wierzą niemal do końca, wybaczają, przymykają oczy, dają kolejne szanse. W życiu każdej z kobiet przyjdzie jednak taki dzień, kiedy będą musiały dać szansę przede wszystkim sobie i nadziei na lepsze życie... 


K. Gąska, Miłość aż po rozwód, Poznań : Wydawnictwo Filia, 2020. 


Wśród bohaterek jest Jadwiga - bibliotekarka, pracująca w "filii miejskiej biblioteki publicznej" od kilkunastu lat. To filia dwuosobowa - razem z Jadwigą pracuje tam również Honorata - kierowniczka filii. Jadwiga jest bardzo oddana swojej pracy:

"Zabrała się do porządkowania stosiku książek, który zaściełał jej biurko. Najlepiej jest odkładać je na półki parę razy w ciągu dnia - można rozprostować przy okazji kości, ze spokojem uporządkować księgozbiór, a nie potem przed zakończeniem zmiany forsować i tak nadwyrężone przez życie plecy".
"Fakt, zdarzało jej się w ramach przerwy w pracy, gdy nie było czytelników, książki zostały równiutko poukładane, nowości wprowadzone do księgozbioru, a lista ubytków dopiero co zamknięta, niekiedy coś podczytać". 

 A Jadwiga "lubiła czytać romanse, nie będzie się tego wypierać . Zawsze kibicowała bohaterkom i czuła smutek, gdy natrafiały na złych mężczyzn". 

Kiedy bibliotekarka, po rozwodzie i nieudanym małżeństwie (mąż uważał, że praca w bibliotece polega na "czytaniu romansideł"), poznaje Jana - pracownika naukowego, stara się mu pomóc w jego pracy:

"Robiąc prasówkę, myślała, czy jakaś informacja nie okazałaby się dla niego przydatna. W chwili, gdy czytelnicy nie odwiedzali biblioteki, przepatrywała KaRo i notowała adresy bibliograficzne pozycji, które mogłyby się mu przydać". 

Przy tym fragmencie szeroko się uśmiechnęłam, choć w całej powieści mnóstwo jest momentów do zadumy i westchnień, niż do śmiechu właśnie.  "Miłość aż po rozwód" to bardzo udany debiut. Autorka szczerze i bez lukru, cechującego niektóre obyczajowe powieści, kreśli zmagania kobiet w relacjach z mężczyznami. Robi to w sposób bardzo przystępny - miałam nawet momentami wrażenie, że czytam reportaż. Ta przekora - nakreślenie tego jak związek wygląda "od środka" - a nie tego z kart romansów i powieści obyczajowych, którymi kobiety są karmione - bardzo mi się w tej książce podoba. Cieszy też pozbawione schematu zamknięcie fabuły. Mam nadzieję, że to co tu było siłą tej powieści, nie zostanie rozmyte w jej kontynuacji - "Czas na nową miłość", którą - jak tylko przeczytam - opiszę dla Was.

Brak komentarzy: