Wybaczcie długie milczenie. Po ostatniej, świetnej lekturze, dopadła mnie czytelnicza niemoc. Nie mogłam zabrać się do żadnej książki. Nic nie mogło przykuć na dłużej mojej uwagi. Aż w bibliotece dostałam rekomendację w postaci książki Neila Gaimana "Ocean na końcu drogi". Ta niewielka objętościowo powieść, powstała zresztą pierwotnie jako opowiadanie, wciągnęła mnie od pierwszych zdań. To momentami mroczna, chwilami bardzo smutna, pełna przygód i ukrytych znaczeń opowieść.
![]() |
N. Gaiman, Ocean na końcu drogi, Warszawa : Wydawnictwo MAG, 2013. |
Bohater powieści powraca w rodzinne strony i wspomina epizody ze swojego dzieciństwa, a także przyjaźń ze starszą od siebie dziewczynką. Jako dziecko uciekał w świat książek:
"W dzieciństwie nie byłem szczęśliwy, choć od czasu do czasu zdarzały mi się chwile radości. Bardziej niż gdziekolwiek indziej żyłem w książkach".
"Dorastając, czerpałem mnóstwo informacji z książek. Nauczyły mnie większości tego, co wiedziałem o ludziach, o tym jak się zachowywać. Były moimi nauczycielami i doradcami".
"Książki były znacznie bezpieczniejszym towarzystwem od ludzi".
"Kiedy czytałem, nie bałem się niczego".
Książki, koty i mnóstwo - jak na taką książeczkę - niesamowitych wydarzeń, składają się na opowieść od której ciężko się oderwać. Ta napisana niezwykłym językiem, a przy tym zaskakująca historia stanie się na pewno jedną z moich ulubionych i sądzę, że będę do niej wracać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz