No, po prostu nie mogę... Po weekendowym dyżurze, bardziej przypominającym weekend w punkcie obsługi klienta hipermarketu, nie mogę w poniedziałek, bez uszczerbku na zdrowiu usiąść za ladą. Wkurza mnie źle wpisana sygnatura, irytuje pytanie o dział, regał i czy pod tytułem szukać czy może redaktorem. Zabijam za prośbę o polecenie dobrej pozycji. Jestem totalnie antyspołeczna. Za duży przepływ ludzkiej masy w weekend wyczerpuje siły i powoduje u mnie poniedziałkowy czytelnikowstręt. Brrr...
2 komentarze:
Oj, jak ja to dobrze znam. Może nie po każdym weekendzie, ale często tak mam. Tyle dobrze, że w poniedziałek nie mam zbyt dużej styczności bezpośrednio z czytelnikami.
I dlatego poniedziałki mam wolne :D
Prześlij komentarz