3 lis 2010

sen

Nieznane otoczenie. Kucam i rodzę dziecko. Dziwię się, że to takie łatwe - bez bólu, krwi. Wyślizguje się ze mnie, wiem że to dziewczynka. Trzymam ją za nogi i daję klapsa. Przytulam. Nie odcinam pępowiny. Proszę kogoś o szalik, by móc nim owinąć dziecko. Wiem, że coś nam grozi. Biegnę z dzieckiem na ręku, skaczę z pierwszego piętra jakiegoś budynku, lądując miękko jak kot. W końcu znajduję schronienie, a jakaś kobieta która sama jest matką kilkorga dzieci, w końcu odcina pępowinę. Budzę się i nie mogę wyjść z tego snu. Zastanawiam się co symbolizuje. Kim jest to dziecko we śnie? Telefon do MMS. Ma bardzo dobry sennik. Czyta mi: szczęście, dobrobyt, zadowolenie, spokój, radość, optymistyczna wróżba, ale i nowy początek, zwiastun trzymania wkrótce w ramionach własnego dziecka, ale i ukryty talent do którego jeszcze nie dotarłam. To chyba najbardziej pasuje - niewykorzystany talent, ukrywana siła twórcza, trwonione umiejętności, zdolności. A może nieodcięta pępowina to symbol wciąż zbyt dużej zależności od rodzinnego domu i znak, że najwyższa pora budować własne życie.

Brak komentarzy: