(...) Zaczęłam pracować jako bibliotekarka. Idę do pokoju i wyciągam z oszklonej szafki kilka książek. (...) Krystyna, córka Lawransa, Anna Karenina - to moje dwie ulubione książki. W bibliotece miałam dużo czasu na czytanie. Obkładałam książki w szary papier i pisałam na grzbiecie nazwisko autora, tytuł i numer. Prowadziłam karty wypożyczeń, leżały w drewnianych pudełkach. Kobietom, one zawsze czytały więcej, polecałam Krystynę i Annę. (...) Mogłybyśmy założyć stowarzyszenie Ann i Krystyn i jako jego członkinie brać udział w pochodach pierwszomajowych. Rozwijać nad głowami transparenty: Anny Kareniny wszystkich krajów łączcie się (...) Coś w tym rodzaju. To nie przypadek, że większość dziewczynek, które się wtedy urodziły, miały na imię Anna lub Krystyna, tak myślę. To moja zasługa.
O. Tokarczuk, Ostatnie historie, Kraków 2004, s. 180-181.
2 komentarze:
no to ja też poproszę o bilecik wstępu do klubu Ann (Karenin) i Krystyn (córek L) - od zawsze czułam, że ten klub istnieje:)Mar
To taki kobiecy Fight Club ;) Pozdrawiam.
Prześlij komentarz