12 mar 2012

Spod prasy

Mimo braku czasu, wciągnięta przez wir przygotowań do wyjazdu (cel: Tallinn) siadam na chwilę i przeglądam zaległy numer czasopisma Bluszcz. W wywiadzie z Adamem Woronowiczem znajduję zdanie, które mogłoby być mottem mojego życia: Pieniądze muszę mieć na książkę, gazetę, kawę na mieście i niepiracką płytę. I wystarczy. Rozbawił mnie też wywiad z Wojciechem Mannem, którego fragment pozwolę sobie zacytować.

WM: Teraz te tablety są popularne, wkurza mnie to, że jak z nich czytam, to mi się tekst przewraca.
Rafał Bryndal: Może się przewrócić w głowie...
WM: No
RB: A ja twoją książkę tak przeczytałem.
WM: Tak? I przewracało ci się?
RB: Hm
WM: A ona istnieje w ogóle w takiej wersji?
RB: Tak
WM: Ale to piractwo!
RB: E tam, musiałem kupić. Patrz - Fedorowicz, Domosławski. I ty.
WM: A skąd to masz?
RB: Kupiłem. Ponad dwadzieścia złotych zapłaciłem.
WM: A zalogowałeś się? Sprawdzę czy tam jesteś...
RB:Musiałem nawet nymer karty podać.
WM: To dobrze.
RB: Jakiś niższy procent zapłaciłem.
WM: Czyli po prostu taniocha, nie mogłeś w jakiejś księgarni pełnej sumy wydać?
RB: Jechałem na wakacje, chciałem sobie poczytać. Po co płacić za kilogramy.
WM: To nie jest taka ciężka książka!

Brak komentarzy: