19 maj 2012

solidarność

Umieram na bycie kobietą. Jak to zazwyczaj raz w miesiącu bywa.
E:Bosh! Jak boli nie wytrzymam...
MG: Pomóc Ci jakoś? Chcesz czegoś?
E: No, wody może mi przynieś, co? I tabletkę, plis... Bo już się ułożyłam a jak się ruszam to boli...
MG: Masz... I co jeszcze? Może mam sobie na znak solidarności przywalić młotkiem w jądro, co? Żeby mnie też bolało?

<no oczywiście, że nie... jeszcze się może do czegoś przydać ;) >

Brak komentarzy: