Lubię deszcz. Pod warunkiem, że akurat nie jadę rowerem. W tym sezonie przemokłam do samego siodełka dwukrotnie, ale jakoś sobie nie wyobrażam, abym mogła poruszać się rowerem w czymś takim:
Raz, że stanowiłabym niechybne zagrożenie na drodze (kierowcy ze śmiechu mogliby stracić panowanie nad pojazdami), dwa - dla siebie samej ze względu na ograniczoną widoczność. Jestem natomiast jak najbardziej na tak, jeśli chodzi o takie stylowe parasolki:
A to jak już przestanie padać:
Te cudne dwie dedykuję mojej przyjaciółce F. Myślę, że bardzo jej się spodobają:
Raz, że stanowiłabym niechybne zagrożenie na drodze (kierowcy ze śmiechu mogliby stracić panowanie nad pojazdami), dwa - dla siebie samej ze względu na ograniczoną widoczność. Jestem natomiast jak najbardziej na tak, jeśli chodzi o takie stylowe parasolki:
A to jak już przestanie padać:
Te cudne dwie dedykuję mojej przyjaciółce F. Myślę, że bardzo jej się spodobają:
6 komentarzy:
Dziękuję Ci za piękną dedykację, bardzo mi się podobają :) myślę o Tobie ciepło. buziaki z chmurnego dziś miasta na T.
F.
no, no życzyłabym sobie wszystkie :)
Wyobraziłam sobie samą siebie w takim "kapturku" na głowie...aaaa:) parasolki cudne:)
ta ostatnia jest fajna :)
A ja się zaparłam i postanowiłam w tym roku nawet w deszczu jeździć. Jak kasy coraz mniej, trzeba na bilecie miesięcznym chociaż oszczędzić... Mam fajny, długi płaszcz z Decathlonu à la Batman vel Nietoperek ;)Skutecznie zakrywa też nogi, więc... zobaczymy ;) Co nie znaczy, ze pogardziłabym taką uroczą parasolką w sowę lub tę ostatnią - piękna!
Rowerzystów deszcz powinien omijać. I ich rowery również. Mam za sobą kilka przemoknięć, w tym jedno ekstremalne, ale chyba znoszę je lepiej niż mój pojazd...
Prześlij komentarz