28 sie 2012

Pyszna historia

Idąc kiedyś wygłodniała deptakiem w Zielonej Górze, zaczepiłam dwóch mężczyzn. Gdzie tu w pobliżu można zjeść niedrogi wegetariański dobry obiad? – zapytałam. Dość mam już pierogów, którymi próbuje się w każdej knajpie zapchać usta jaroszom. Długo rozważali w myślach moje oczekiwania, chyba było ich za dużo.

-Niedrogo… - powiedział pierwszy.

-Wegetariański… - powtarzał drugi, drapiąc się po brodzie.

W końcu popatrzyli na siebie zgodnie i ten pierwszy powiedział:

- Najbliżej to będzie w Berlinie.


[Gastrogeografia, w: Moment niedźwiedzia, Olga Tokarczuk, s. 96. Za książkę dziękuję F.]

3 komentarze:

agnieszka pisze...

https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/551662_478875175469838_1400022483_n.jpg


padniesz :) bo ja padłam

inwentaryzacja krotochwil pisze...

Pyszne :))
Ale też sporo dialogów mogłoby się kończyć tą kwestią, tiaaa.

Eva Scriba pisze...

@Agnieszka: Już to gdzieś widziałam :D Często słyszałam w pracy: Przepraszam, czy tu jest biblioteka? Jakby te książki znalazły się przypadkiem i na chwilę...
@Inwentaryzacja: Masz 100% racji... Niestety, tak właśnie jest. Pozdrawiam ciepło.