Idąc kiedyś wygłodniała deptakiem w Zielonej Górze, zaczepiłam dwóch mężczyzn. Gdzie tu w pobliżu można zjeść niedrogi wegetariański dobry obiad? – zapytałam. Dość mam już pierogów, którymi próbuje się w każdej knajpie zapchać usta jaroszom. Długo rozważali w myślach moje oczekiwania, chyba było ich za dużo.
-Niedrogo… - powiedział pierwszy.
-Wegetariański… - powtarzał drugi, drapiąc się po brodzie.
W końcu popatrzyli na siebie zgodnie i ten pierwszy powiedział:
- Najbliżej to będzie w Berlinie.
[Gastrogeografia, w: Moment niedźwiedzia, Olga Tokarczuk, s. 96. Za książkę dziękuję F.]
3 komentarze:
https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/551662_478875175469838_1400022483_n.jpg
padniesz :) bo ja padłam
Pyszne :))
Ale też sporo dialogów mogłoby się kończyć tą kwestią, tiaaa.
@Agnieszka: Już to gdzieś widziałam :D Często słyszałam w pracy: Przepraszam, czy tu jest biblioteka? Jakby te książki znalazły się przypadkiem i na chwilę...
@Inwentaryzacja: Masz 100% racji... Niestety, tak właśnie jest. Pozdrawiam ciepło.
Prześlij komentarz