Budzę się. Widzę jak promienie słońca prześwitują przez żaluzje i kładą się na podłodze. Przeciągam się leniwie. Jeszcze bym się poprzytulała do tego, tam po drugiej stronie łóżka. Ale nagle słyszę:
- Dziś piątek... Szybko! Włącz Trójkę... Mann!
I pomyśleć, że ja go do tych piątkowych audycji przyzwyczaiłam (MG. nie Manna). Żmija na własnej piersi wyhodowana to mało, istny grzechotnik!
2 komentarze:
A już uwierzyłam, że to pan Mann...
Że w tej filiżance? Niestety nie, ale nie mogłam się powstrzymać, bo podobieństwo uderzające! Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz