Piętrzą się stosy książek do przeczytania. I gazet sterta jakby coraz większa. Przeglądam Gazetę z zeszłego tygodnia, a tam piękna wypowiedź Wojciecha Malajkata o książkach:
Jestem uzależniony od zapachu farby drukarskiej. Miałem chyba sześć lat, gdy dostałem na Gwiazdkę książkę z baśniami indiańskimi. Do tej pory pamiętam ten odurzający zapach. I to, że gdy zacząłem czytać, zobaczyłem wszystko, co było tam opisane - scenerię, bohaterów, ich życie. To jest chyba najważniejsze w literaturze: że uzmysławia nam nawet nie to, że wyobraźnia jest nieskończona, tylko otwiera w głowie nowe światy. Książki dają niczym nieograniczoną wolność. (...) Bez książki nie zasnę - w okolicach łóżka zawsze leży ileś otwartych książek, które zacząłem. Lektury nie inspirują mnie do podróży. Ale zdarzyło mi się mieć w podróży wrażenie, że coś już wcześniej widziałem. Po namyśle okazywało się, że nie widziałem, tylko czytałem u Herberta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz