Studenci Massachusetts Institute of Technology wymyślili urządzenie w formie gustownej uprzęży, mające stymulować ludzki organizm podczas czytania. Stymulować tak, by wzmocnić odczuwane emocje. Specjalnie zaprojektowana i wydana książka, monitoruje akapit, który aktualnie czytamy, a wbudowane w książkę diody zmieniają swoje światło w zależności od treści czytanego akapitu i zawartych w nim emocji. Książka (?) wymienia dane z kamizelką i potęguje odczucia czytelnika.
O urządzeniu wyczytałam w najnowszym felietonie Krzysztofa Vargi i wygląda mi ono na badziew pospolity, który raczej nie zrewolucjonizuje rynku. W felietonie, odnosząc się do tego wynalazku, Varga pisze:
To, na czym się literatura opiera, to jest wyobraźnia, wszystko, co przeciw wyobraźni działa - w najgłębszą istotę literatury uderza.
Czytanie jest zawsze przestrzenią wolności człowieka, ubieranie się w jakiekolwiek uprzęże - zniewolenia.
Tymczasem obłąkańczy wynalazek amerykańskich naukowców wyobraźnię ma u czytelnika amputować, takie jest prawdziwe przesłanie owego nieszczęsnego sensory fiction, taka w ogóle jest idea przyszłości - wszystko ma być jednoznaczne. A czytelnikiem bez wyobraźni przecież sterować o wiele łatwiej, czytelnik wyobraźni pozbawiony to jest czytelnik wymarzony dla każdego totalitaryzmu, nawet jeśli jest to miękki totalitaryzm kultury masowej, a akurat z tym dzisiaj mamy do czynienia.
2 komentarze:
Jak dla mnie bomba. Ciekawe, jak by się czytało w takiej "uprzęży" "Emmanuelle" albo "Historię O" :D
Q.
No, w ogóle mnie Twoja opinia nie dziwi ;P
Prześlij komentarz