Polecam uwadze film Labor Day na podstawie powieści Joyce Maynard pod tym samym tytułem. Panowie uważający się za macho mogą być tym filmem znudzeni, ale co wrażliwsze dusze docenią piękne zdjęcia, kojącą muzykę oraz fabułę, która przechodzi od trzymających w napięciu do ciepłych i krzepiących scen. Bardzo dobrze zagrała tu Kate Winslet, a i rzadko grający ostatnio w tego typu filmach Josh Brolin sprawdził się znakomicie. Coraz częściej zaczynam doceniać filmy, które urzekają swoją prostotą i nie silą się na oryginalne środki wyrazu, nieczytelną symbolikę. Takie, które karmią, a nie przekarmiają. Wzmacniają, a nie osłabiają - przemocą i płynącym z ekranu złem. Takie jak ten film właśnie. I kończę już o nim pisać, bo jeszcze chwila a zaparzę sobie rumianek i wdzieję bambosze. Jest też w filmie piękna, dwukondygnacyjna biblioteka. Widać też trochę bibliotekarkę:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz