25 cze 2014

Ogień i łzy. Koncert Iron Maiden w Poznaniu

Cieszyłam się na ten koncert bardzo. Uważam ten zespół za absolutnych wirtuozów gitary. Ich kompozycje to prawdziwe majstersztyki dobrego, gitarowego szycia. Orgazm dla uszu. 
I rzeczywiście nie zawiedli, dając wspaniałe show, z wieloma efektami. 


Zespół był w świetnej formie, czego nie można powiedzieć o poznańskim stadionie, który robiony chyba jak najtańszym kosztem do takich wydarzeń nie jest przystosowany w ogóle. Dźwięk odbijał się od trybun. Wiekowe radio, które mam w kuchni wydaje lepsze dźwięki. Może na płycie odbiór był lepszy, ale na trybunach nie rozpoznawałam niektórych kawałków - dobrze, że znałam setlistę. I uwierzcie, na niektórych solówkach płakałam, bo tak szkoda mi było tych dźwięków, które się gdzieś tam rozchodziły, zwielokrotniały, rozmywały, stając się kakofonią nie do poznania. 

Lekcja z tego taka - jeśli duży koncert to nie w Polsce, a na pewno nie na Stadionie Inea w Poznaniu. 




3 komentarze:

Izabelka pisze...

A mój brat, który był na Stingu mówił, że nagłośnienie miał super...
Może akustycy spaprali robotę?

Eva Scriba pisze...

Być może to kwestia tego, że scena była na Stingu w innym miejscu... Albo sprawdzono nagłośnienie przed samym koncertem ;)

Anonimowy pisze...

Nagłośnienie było świetne na płycie. A jak byłaś na trybunach nic dziwnego, nie ważne gdzie na koncert pojedziesz na trybunach zawsze jest fatalne nagłośnienie. Zawsze kupuje się bilet tylko na płytę najlepiej jeszcze golden circle bo tam zawsze ale to zawsze ngłośnienie jest super