Z kronikarskiego obowiązku odnotowuję wypowiedź Andrzeja Żuławskiego na temat literatury (Newsweek 32/2015 9-9.08.15), choć zupełnie się z nią nie zgadzam i uważam za oderwaną od rzeczywistości. Wywiad przeprowadzony przy okazji ekranizacji przez Żuławskiego Kosmosu Gombrowicza.
-Literatura się kończy. Czytelnicy nie biorą się za nią, bo nie istnieje, przynajmniej w Polsce. Niech pani mi powie, czy jest choć jeden polski pisarz - i tu będę bardzo obcesowy, przepraszam - który jest godzien, żeby go przeczytać? Nie. Większość współczesnych autorów pisze kryminały. Skandynawowie opanowali nasz rynek, a my sobie mówimy: a my co, gorsi? Ale to nie tylko polski problem, literatura po prostu traci rację bytu. I nie mam co czytać ani co oglądać (...).
-Mnie się zdaje, że problemem jest sezonowość literatury, fakt, że w księgarniach nie uświadczysz polskiej klasyki.
-Swego czasu, kiedy jeszcze miałem tu coś do powiedzenia, przez Barbarę Labudę starałem się dotrzeć do Aleksandra Kwaśniewskiego, którego znałem i lubiłem jako trudne przejście pomiędzy jednym a drugim reżimem. Zabiegałem właśnie o stworzenie biblioteki literatury polskiej, wydawniczego kanonu, jaki mają Francuzi, Amerykanie, Brytyjczycy. Nie twierdzę, że nasza literacka spuścizna jest genialna. Ale jest. A jej nie ma.
4 komentarze:
można się nie zgodzić, ale coś w tym jest... kryminał króluje, co jest dowodem jak bardzo ludzie są podatni na wpływ reklamy - ile można czytać o tym, że zabili i go uciekł? tworzone naprędce "powieści" dzięki kursom kreatywnego pisania nie są żadną literaturą, od lat literaturę polską tworzą alkoholicy i narkomani... to dla mnie żadna sztuka... szkoda tylko, że takie osoby są stawiane za wzór dzieciom i młodzieży...
Kontrowersyjna wypowiedź...
Dobrych książek zawsze było mało. Teraz obraz rynku tworzy Empik i przez to Żuławskiemu wydaje się, że wydawane są tylko kryminały. Nie tylko, ale te inne, dobre, trudno znaleźć, nie widać ich. To tak jak z muzyką, z filmem. To samo. Widać i słychać tandetę. Rzeczy lepsze są schowane.
@Pastuszek:
Byłem fanem kryminałów (dla dorosłych) już w wieku lat 8, jeszcze w czasach PRLu, kiedy dorwanie "fajnej" książki w księgarni graniczyło z cudem i kiedy reklama książek nie istniała. Nie wierzę ponadto, że jestem w tej pasji osamotniony, więc nie wiem, o jakim wpływie reklamy na zakup kryminałów piszesz.
Nie rozumiem również dlaczego z góry zakładasz, że książka napisana przez alkoholika tudzież narkomana musi być kiepska, to po pierwsze. A po drugie: jeżeli ktoś napisze poczytną książkę (nawet pogardzany przez Ciebie kryminał) z dobrze skonstruowanym mechanizmem intrygi, nieszablonowymi postaciami itd, to dlaczego nie ma być stawiany za wzór niezależnie od jego prywatnych/zdrowotnych słabości?
A przechodząc do punktu głównego refleksji, które mi się nasunęły czytając Twoją wypowiedź: na tle Twojej pogardy dla publikowanej dzisiaj literatury (szczególnie, oczywiście, kryminałów) oraz osób, które wpadły w sidła nałogu, można odnieść wrażenie, że jesteś autorem przynajmniej jednego dzieła, bynajmniej z bardziej ambitnego gatunku niż kryminał, które zostało entuzjastycznie przyjęte przez krytyków. Czekam zatem z niecierpliwością na tytuł tego opus dei, abym mógł pośpieszyć do księgarni i wyszukać go w regale, błyszczącego między "Naszą szkapą" i "Janko muzykantem".
Prześlij komentarz