Mogłabym być specjalistką od życiowych wiraży, ale to nie będzie wpis osobisty. Przeczytałam ciekawy debiut książkowy Marty Wiktorii Kaszubowskiej "Zapach tytoniu", gdzie główną bohaterką jest Zuzanna.
Pracuje ona w bibliotece "od kilku miesięcy (...) dzięki wstawiennictwu koleżanki mamy, która była kierowniczką jednego z działów", ponieważ nie udało jej się znaleźć pracy w innym miejscu. Zuza sama siebie nazywa "nieopierzoną kurką pracującą za psie pieniądze w bibliotece" i ucieka często w świat książek, które traktuje "terapeutycznie" - "koi nerwy poprzez lekturę". Zastanawia się nad studiami podyplomowymi - przyjaciel sugeruje jej "bardziej rozwijający kierunek niż bibliotekoznawstwo". Ostatecznie rozpoczyna studia doktoranckie, by odpędzić "widmo podstarzałej bibliotekarki bez większych perspektyw". Tłumaczy, że "owszem może i spędzi większość życia w bibliotece, ale nie zmarnuje przy tym swojego potencjału", bo praca w bibliotece "choćby obfitowała w awanse, nie przyniosłaby równie dużej satysfakcji".
Znajomi Zuzanny to głównie koledzy z pracy, a życie uczuciowe bohaterki koncentruje się na Filipie - dawnym przyjacielu i pierwszym chłopaku. Filip jest dla Zuzy niczym Bogumił dla Barbary Niechcic. A skoro jest Bogumił, musi być także Toliboski. Bohaterka poznaje mężczyznę, który wywraca jej uporządkowane życie do góry nogami. Powoduje, że musi się skonfrontować z własnymi lękami i ograniczeniami. Spotkanie z nim uruchamia lawinę zdarzeń, które zmuszają Zuzę do zastanowienia się nad tym, czym tak naprawdę jest miłość i wyrywają ją z bezpiecznej bańki, którą sobie stworzyła. I tu zaczyna się najciekawsza część tej bardzo sprawnie napisanej powieści. Ciąg trudnych sytuacji staje się dla bohaterki swoistym przebudzeniem. Do stworzonej przez nią bańki przebija się prawda, że nie wszystko w życiu można przewidzieć i zaplanować, a to co bierzemy za pewnik może być tylko fatamorganą. Powieść ta jest trochę jak tytoniowy dym - lekka, ale i pozbawiona konkretnego kształtu. Liczę, że przy następnej powieści autorka trochę bardziej "zaciągnie się słowem".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz