3 paź 2019

Kubek zamiast książki

Dziś fragmenty felietonu Pauliny Małochleb "Jedną książkę w domu już mamy, druga niepotrzebna":

"O tym, w jaki sposób dzieci spędzają czas pozalekcyjny, decydują rodzice w porozumieniu z wychowawcą. Oni ustalają też, jakie prezenty dostają na Mikołaja.(...).
Przed ostatnimi mikołajkami nieśmiało zaproponowałam na szkolnym zebraniu, żeby kupić dzieciom książki. Okazało się jednak, że nie można tego zrobić, gdyż prezent powinien być przyjemny; będzie im przykro, jak porównają swoje książki z prezentami dzieci z innych klas. Wiadomo przecież było, że żadna inna klasa, pełna rodziców przy zdrowych zmysłach i o mocnym kręgosłupie moralnym, nie zawiedzie oczekiwań potomstwa. Poza tym, co zrobić z taką książką po przeczytaniu? Będzie zajmowała miejsce w domu, zbierała kurz. Trzeci był argument ostateczny, domykający dyskusję o prezentach, i dotyczył kompetencji: otóż dzieci nie potrafiły jeszcze czytać płynnie. Tę ostatnią odpowiedź jestem gotowa przyjąć w tej samej chwili, w której zaczniemy dzieciom kupować rowery dopiero wtedy, gdy nauczą się samodzielnie jeździć (...). U nas rodzice przegłosowali kubki przeciwko książkom. Dyskusja ta odbyła się publicznie, na zebraniu w szkole – placówce odpowiedzialnej za kształcenie – i jej uczestnicy nie tylko nie mieli jakiegoś poczucia obowiązku, ale nawet poczucia obciachu".
fot. Pexels (Ekrulila)
Cały tekst dostępny tu>>>

Brak komentarzy: