19 sty 2012

ale też czytam...

Styczeń to nadrabianie zaległości filmowych w domowym zaciszu, ale i głód nowości kinowych. Wybieram się w sobotę na Rzeź - przyznaję - głównie ze względu na Christoph'a Waltza (absolutnie mnie zafascynował rolą w Bękartach wojny). Obiecałam sobie też że będę więcej czytać - ubiegły rok był pod tym względem najsłabszy - coś około trzydziestu przeczytanych egzemplarzy. Zaczęłam Andą Rottenberg a teraz czytam książkę Vedrany Rudan Murzyni we Florencji. Kawał mocnej, bezlitosnej prozy, w której głos oddany jest w głównej mierze kobietom. Autorka ma niesamowity dar obserwacji i wyciągania na światło dzienne najbardziej ztabuizowanych kwestii. Nie oszczędza nikogo, sprawnie posługuje się sarkazmem, ironią - stawia przed czytelnikiem krzywe zwierciadło, by zmusić do przemyśleń. Nie jest to lektura łatwa, lekka i przyjemna.

Cipka to wszystko, co kobieta posiada, jej termin przydatności jest krótki, jeżeli nie użyjesz jej na czas, nie użyjesz nigdy. Kobiety dzielą się na te, które sprzedały cipkę za dobrą cenę i te, które puściły ją za darmo.

Haj, Amerykańce! (...) Myślicie, że możecie jebać cały świat i sprzedawać na prawo i lewo historyjkę o polowaniu na buntowników? Ej, każdy kto według was nie jest buntownikiem? Każdy, kto ma ropę, to dla was buntownik. I trzeba go zmieść z powierzchni ziemi i odebrać mu ropę. Tak to wy dupki, gadziny, śmierdziele ratujecie świat. Cały czas pieprzycie o walce z terroryzmem. Każdy kto nosi turban, jest dla was terrorystą. Kto to są terroryści? Ci, którzy atakują wasze wieżowce? A dlaczego wasze samoloty atakują lepianki na całym świecie? Dlaczego wasze ataki to walka o pokój, a oddanie ciosu to terroryzm? Tylko dlatego, że jesteście silniejsi? Czegoś tu nie rozumiem. Ani ci w turbanach, ani Czeczenki z bombami wokół wąskich talii nie mają nic do stracenia. Kto wam zagwarantuje, że nikt z nas wypalonych nie zbuduje bombeczki, która tę pierdoloną Kulę wysadzi w pierdoloną stratosferę albo jakąś inną w cholerę tam w górze? Kto wam zagwarantuje? Wszechmocni psuje. Życie byłoby super, super by było życie. gdyby nie było was, i Rosjan, i Chińczyków.




3 komentarze:

paranoid android pisze...

Też nadrabiam zaległości filmowe, moje postanowienie to jeden film dziennie- jak na razie się udaje, choć ze wstawaniem rano ciężko. Czytam obecnie Suttree, Drwala i Reisefieber jednocześnie, mam nadzieję, że coś mi się uda dokończyć;)

Eva Scriba pisze...

Ja oglądam najczęściej wieczorem, więc czasem zdarza mi się zasnąć i oglądam na raty. :) Życzę wytrwałości :))

paranoid android pisze...

No ja też tylko wieczorem, inaczej się nie da:)Chyba, że jest to kino familijne albo bajki;)