Wpadam uszczęśliwiona do domu i
od progu krzyczę: Zobacz! Udało mi się zdobyć tę książkę, którą chciałam tańszą
o 10,-! Patrzę a tu ze strony MG. reakcja w stylu miny żaby Kermit. Ewo – słyszę
– a przeczytałaś już te, które masz? – wskazuje na zgromadzone stosy. – Czekają
na swoją kolej, bo muszę najpierw przeczytać to co mam wypożyczone z biblioteki
– mina mi rzednie. – A Rylski? Przecież bardzo go chciałaś przeczytać i co? –
No, jeszcze nie... bo najpierw... – I wciąż
wypożyczasz. I kupujesz nowe. Masz ich za dużo...
Za dużo książek? Przecież to
jakiś oksymoron. Herezja jakaś. Zawsze mi się wydawało, że kupno książki jest specyficzną lokatą kapitału. I nigdy nie jest fanaberią i zbędnym wydatkiem. Bo jak można mieć za dużo książek? Tych ciągle
mało! Czytać! Czytać!
I stwierdziłam ze smutkiem, że
jestem uzależniona od ich towarzystwa. Tylko wśród stosów czuję się dobrze. Mam
zatem mocne postanowienie detoksu i odwyku. Nie od czytania, bo nie można żyć
bez powietrza, ale od ich gromadzenia. Czytam wszystko po kolei nie kupując
nowych i niestety nie wypożyczając
kolejnych. Zostawiam w domu karty biblioteczne, żeby nie kusiło wpaść do zaprzyjaźnionej biblioteki po kolejne tomy. Być może wkrótce stworzę 12 kroków dla uzależnionych tak jak ja, zostanę coachem i będę prowadzić warsztaty terapeutyczne ;)
7 komentarzy:
Kurczaki, a myślałam, że tylko ja jestem takim świrem! Nie nadążam czytać wypożyczanych książek i też kupuję. Ale ostatnio się opamiętałam - jak wydałam 400zł w ciągu miesiąca (powaliło mnie totalnie, ale jak tu nie szaleć! i tak kupiłam większość w antykwariacie do jasnej ciasnej!). Od teraz ściągam niektóre ebooki za darmo z chomika, ale to nie to samo, prawda? :(
No, pewnie że nie to samo! Jak dobrze, że jest ktoś kto mnie rozumie! :D 400,-? Jesteś moją absolutną idolką ;) MG. pyta czy w ciągu tego miesiąca coś jadłaś? ;))
Pozdrawiam ciepło i ściskam!
Dzień dobry, Nazywam się Izabelka i jestem uzależniona od książek.
:)
mam to samo, ale walczę walczę walczę czasem mi się udaje, czasem polegam, ale walczę ;)
Jakby co, to mogę na tych sesjach podzielić się swoimi metodami na ograniczenie nałogu...
Pozdrawiam serdecznie :D
Absolutnie podzielam Twoje uzależnienie. Nie zamierzam na razie iść na odwyk. W takim tempie w jaki u mnie przybywa książek najpewniej umrę w sposób jakiego bał się jeden z bohaterów Hrabala - przysypana stertami uzbieranych książek.Pocieszające jest to, że ktoś mnie rozumie ;)
@Izabelka: Chętnie poznam Twoje metody. Moje skutkują tak sobie. Wczoraj wypożyczyłam książkę "Desperado". Fakt, tylko jedną a nie cztery, więc to już postęp... Pozdrawiam ciepło.
@niespiesznie: Na szczęście masz jeszcze jeden wolny pokój! Ja już nie mam miejsca na książki, aczkolwiek jeszcze mnie nie zasypują, ale wkrótce kto wie... Buziaki.
Zapiszę się do Ciebie na takie warsztaty... Mam (stety? niestety?) dokładnie tak samo. Tylko że mnie przez ostatnie dwa lata hamowała prozaiczna w sumie sytuacja - po rozwodzie nie miałam swojego mieszkania, wszystkie moje rzeczy, w tym książki, czekały cierpliwie w piwnicy rodziców. Ale teraz znów się zaczęło... ;)
U nas w domu postawilismy regal na ksiaski o wymiarach 2,4 na 2,2m.. 3/4 regalu zajete;) zastanawiamy sie gdzie postawic kolejny..utrzymuje sie trend jednej nowej ksiazki w misiacu dla mnie i zony.. Je czlowiek pasztet by starczalo na ksiazki ktorych nie nadazam czytac..obecnie 15tytulow czeka na swoja kolej a lista w kalendarzu zatytulowana "ksiazki do kupienia" to 28 pozycji.. Do tego ten dylemat czy fotografia czy ksiazki? Wiec jak znajdziesz skuteczna terapie to daj znac;p
Prześlij komentarz