29 kwi 2014

Nogi bibliotekarki [Droga do Los Angeles / John Fante]

Bohaterem powieści Droga do Los Angeles jest osiemnastoletni chłopak - Arturo Bandini - którzy marzy o byciu sławnym pisarzem i jest pod ogromnym wpływem lektur, które czyta, choć niekoniecznie rozumie. Żyje z matką i siostrą, a swoją prywatność buduje w gabinecie - tak nazywa szafę wnękową, w której czyta  książki i ogląda erotyczne czasopisma. Wyobrażenia i fantazje są dlań jedynym antidotum na prozę dnia codziennego, biedę i brak perspektyw. Jak sam o sobie mówi: Moja głowa pływa w przewartościowanych fantasmagoriach fraz. To taki młody Chinaski z powieści Bukowskiego żyjący w świecie rojeń. Bandini sprawia wrażenie szalonego i bezczelnego chłopaka. Wygłasza takie, jak ta, kwestie:
Ktoś, kto wierzy w niepokalane poczęcie i zmartwychwstanie jest zupełnym cymbałem i jego przekonania są mocno podejrzane. Arturo podkochuje się także w bibliotekarce. 

fot. Eva Scriba

Sięgnęłam po tę książkę, bo - przyznaję - przyciągnęła mnie estetyka okładki. Spodziewałam się jednak innej prozy - bardziej wyrazistej, a nie sprawiającej wrażenie studenckiej wprawki. Jedyną rzeczą dla której warto przeczytać tą powieść to dwa-trzy fragmenty z bibliotekarką w roli głównej - a więc z zawodowego obowiązku, a nie czysto czytelniczej przyjemności można po nią sięgnąć. Ewentualnie wystarczy przeczytać zamieszczony poniżej fragment. 


Przestałem biec, gdy dotarłem do biblioteki. Był to oddział Biblioteki Publicznej Los Angeles. Dyżur miała panna Hopkins. Jej blond włosy były długie  i starannie uczesane. Zawsze myślałem o tym, by wtulić w nie twarz i poznać ich zapach. Chciałem poczuć je w dłoniach. Ale była tak piękna, że ledwie mogłem z nią rozmawiać. Uśmiechnęła się. Z trudem łapałem oddech i rzuciłem okiem na zegar.
-Już myślałem, że nie zdążę. - wyzipałem.
Powiedziała, że mam jeszcze parę minut. Zapuściłem żurawia za biurko i z zadowoleniem stwierdziłem, że ma na sobie luźną sukienkę. Gdybym pod jakimś pretekstem skłonił ją do tego, by przeszła przez salę, być może dopisałoby mi szczęście i ujrzałbym zarys jej nóg. Zawsze się zastanawiałem, jakie są te jej nogi pod lśniącymi pończochami. Nie była zbyt zajęta. W bibliotece siedziały tylko dwie starsze osoby i czytały gazety. Odnotowała zwrot Nietzschego, podczas gdy ja odzyskiwałem oddech.  
-Czy może mi pani wskazać, gdzie jest dział historyczny? - spytałem.
Potwierdziła uśmiechem i poszedłem za nią. Rozczarowałem się. Sukienka była nieodpowiednia, jasnoniebieska, światło przez nią nie przechodziło. Obserwowałem krągłość jej obcasów. Miałem ochotę je pocałować. Przy dziale historycznym odwróciła się i zorientowała, że intensywnie o niej myślę. Poczułem, że przenika ją chłód. Wróciła do biurka. Wyciągałem książki i odkładałem je na miejsce. Nadal czuła moje myśli, ale ja nie chciałem myśleć o niczym innym. Nogi skrzyżowała pod biurkiem. Były cudowne. Chciałem je objąć.
Nasze oczy się spotkały, a ona uśmiechnęła się uśmiechem, który mówił: Proszę bardzo, patrz jeśli chcesz, nic na to nie mogę poradzić, choć mam ochotę cię spoliczkować. Chciałem z nią porozmawiać. (...)
O dziewiątej dała sygnał dzwonkiem. Pognałem do działu filozoficznego i złapałem pierwszą rzecz z brzegu. To był kolejny Nietzsche. Ludzkie, arcyludzkie.  Wiedziałem, że to ją trafi. Zanim przystawiła stempel, przerzuciła kilka kartek.
-Ojej - powiedziała. - Cóż za książki pan czyta!
-To nic takiego - odparłem. - Nigdy nie czytam dyrdymałów.
Uśmiechnęła się na pożegnanie, a ja powiedziałem:
-Cudny dziś mamy wieczór, wręcz zachwycający.
-Czyżby?-rzuciła.
Spojrzała na mnie dziwnie, koniuszkiem ołówka dotykając włosów. Wyszedłem tyłem, niemal przewracając się. 

4 komentarze:

Izabelka pisze...

Hehehe, dobry ten cytat :)

Eva Scriba pisze...

Z całą powieścią już gorzej... ;)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz. :)

Ove pisze...

Patrząc na nowe zdjęcie, czuję się trochę jak ten chłopak z książki, ale i tak już jest lepiej, niż kiedy było zdjęcie z panną Hopkins nad wodą :)

Eva Scriba pisze...

Zdjęcie nad wodą nie było moje, a nowe jest... :) Pozdrawiam :)