Tak się stało, że byłam przez cztery dni we Wrocławiu na kursie Elektroniczne źródła informacji. Gdyby Was tam zawiało na ten kurs, zresztą bardzo profesjonalny, to nie rezerwujcie sobie noclegu w tzw. Hotelu Asystenta, bo nie ma to z hotelem nic wspólnego. No, chyba że obudzi się w Was ogromna tęsknota za PRL-em, ale żeby nie było, że nie ostrzegałam. Sam kurs polecam, bo zrobiony dobrze, a kadra chętna do pomocy i na temacie dobrze znająca się. Dobrze karmią w Bazylii, na Politechnice w tzw. serowcu. W tym budynku zresztą odbyły się zajęcia praktyczne:
Poza zgłębianiem baz danych, linków i wyszukiwarek, była wycieczka z przewodniczką. Bardzo ukierunkowana (wycieczka, choć przewodniczka też) - na obiekty sakralne, więc jak kogoś interesowała lipa Jana Pawła (a nie Jana Kochanowskiego), to był zachwycony. Ja ożywiłam się dopiero przy tym pomniku:
Z krasnali udało mi się uchwycić dwa, bo niestety przez większość pobytu wiało, grzmiało i padało, co nie było zbyt zachęcające do pieszych wycieczek po tym pięknym mieście.
Na pewno jeszcze zawitam do Wrocławia - zostało jeszcze kilka książkowych krasnali do wyśledzenia i kilka bibliotek do zobaczenia.
4 komentarze:
A gdzie znalazłaś te czytające krasnale? Ja na żadnego takiego nie natrafiłem:) Lubię Wrocław i chciałbym go znów odwiedzić.
Pierwszy - przed gmachem uniwersyteckim, blisko Starówki, a drugi przed nowym budynkiem Politechniki. Tych książkowych i czytających jest więcej m.in. przy Ossolineum, którego przewodniczka nie pozwoliła nam w ramach wycieczki zobaczyć. Krasnale mają swoją stronę w Internecie: http://krasnale.pl/
O matko! Ten pierwszy to wygląda jak ksiądz proboszcz chodzący po kolędzie ;)
Pamiętam krasnale na ścianach i na ulicach Wrocławia jak byłam na wycieczce w czwartej czy piątej klasie podstawówki, czyli około 1985 r.... :)))
;)
Uwielbiam Wrocław :) Po łodzi to moje drugie ukochane miasto. Jak jeździłam na podyplomówkę, tez jadaliśmy w "Bazylii", bo blisko z INIB-u, tanio i smacznie :)
Prześlij komentarz