16 cze 2017

Nuda albo pan Andrzej coach'em

"Polak sprzeda zmysły" to warty uwagi zbiór reportaży Konrada Oprzędka, inspirowanych ogłoszeniami prasowymi. Jedno z opisanych ogłoszeń dotyczy lekarstwa na nudę (dousznie, koszt 20,-).
Ciekawe (a osobiście dla mnie bardzo ujmujące) spostrzeżenia na temat nudy ma tu siedemdziesięcioletni emeryt z Wrocławia:
Andrzej Kmiecik (...) nie może zrozumieć, dlaczego młodzi wchodzą na portale i ogłaszają światu, że się nudzą. Zaobserwował, że najwięcej takich wyznań pojawia się tuż przed Sylwestrem. Pewnie dlatego, że to czas, w którym ludzie podsumowują, czego ważnego nie udało im się zrobić w minionym roku. 
-Za moich czasów to było nie do pomyślenia! - oburza się emeryt. - Człowiek , gdy usłyszał, że wygląda jakby się nudził, od razu lał w pysk albo przynajmniej się obrażał. Bo to zniewaga! Od biedy można było wyjść na złodzieja albo kurwiarza, ale nie na człowieka, który się nudzi!
Pan Andrzej nie jest już szczawikiem i doskonale wie, że za większość zniewag nie mamy kogo lać w pysk, bo słyszymy je od samych siebie. Ten wewnętrzny głos Andrzej Kmiecik nauczył się jednak uciszać. Robi to tak:
1. Nie wstaje, tylko zrywa się z łóżka.
-W łazience jestem, zanim wewnętrzny cham zdąży otworzyć gębę i powie, że już siódma, a ja dalej gniję w wyrku.
2. Nie układa planu dnia.
- Życie trzeba brać z automatu, a nie tracić czas na dumanie. To proste: jeśli wstałem, muszę zjeść śniadanie. Jak talerz jest pusty, to znak, że trzeba mi się ubrać. W szafie trzymam tylko kilka szmat, żebym się nie biedził, co założyć. Mam już buty na nogach? To do roboty - choć jestem emerytem, nadal pracuję u córki w spożywczaku! Gdy wybije godzina fajrantu (dwunasta), pakuję manatki i lecę na obiad do domu. Pojedzony? To od razu na spacer. Byle szybkim krokiem, bez zatrzymywania się. Później do kolegi, ale też nie na żadne długie siedzenie (...), tylko najwyżej na jedną małą kawkę. Bo trzeba wracać, mieszkanie wysprzątać, kolację zrobić, dziennik obejrzeć, ciało przemyć i położyć się spać.
3. Nawet chorobie nie pozwala, żeby wytrąciła go z ruchu. 
- Jak mnie postrzyknie albo zmorzy jakieś cholerstwo, to i tak lecę na złamanie karku, tylko, że w myślach. Leżę w wyrku i biegnę: najpierw do roboty, później na obiad, po nim na spacer do parku, stamtąd do kolegi na kawkę i tak dalej.
4. Nie zadaje sobie pytań, czy jest ważny dla świata.
-Moje narodziny nie zrobiły na świecie żadnego wrażenia. Bóg nas tu wstawił i tylko On wie - po co. Mamy być w życiu robotni, a pytania zostawić Bogu. Nam mogą jedynie pogruchotać kulasy i sprawić, że już nie wstaniemy z wyrka. Od ich zadawania świat nie stanie się lepszy, a człowiek - nieśmiertelny. To po cholerę dumać nad swoim życiem, nudzić tym siebie i innych?!
To pytanie zadał w ogłoszeniu młodym, którzy w internecie wyznają, że się  nudzą. Dostał tylko jedną odpowiedź: "Życie to nie obóz koncentracyjny, żeby biegać jak z motorkiem w dupie. Tam i z powrotem. Bez zadawania pytań". 
 Odpisał: "Nie mam czasu się nad tym zastanawiać, bo łączę się ze sklepu, w którym sprzedaję. Mam dziś duży ruch i latam, jak z motorkiem w dupie". 
Polak sprzeda zmysły, Warszawa 2016, s. 64-65.



1 komentarz:

Izabelka pisze...

Brawo pan Andrzej! :-)))