Są takie książki do
których się wraca, mimo upływu czasu. Przypomniałam sobie kilka
tytułów z mojej czytelniczej listy podczas lektury książki
Izabeli Degórskiej „Internat”. Główna bohaterka – Wiktoria –
studentka socjologii bada fenomen książki wydanej blisko
pięćdziesiąt lat temu. Książki, która w momencie wydania
przeszła właściwie bez echa. Wystarczyło jednak, że znana
gwiazda wspomniała o książce w telewizji śniadaniowej, by
zapomniana dotąd powieść podbiła serca młodych czytelniczek, a
pewne nieduże wydawnictwo wznowiło książkę. „Internat”
Kasandry Vitay – bo powszechną fascynację tym tytułem bada
Wiktoria - przetłumaczono na osiemnaście języków, powstała nawet
ekranizacja. Wiktoria dociera do jednego z pierwszych (bez skrótów
i nieautoryzowanych poprawek) egzemplarzy tej powieści,
rozgrywającej się w szkole dla dziewcząt, który to egzemplarz znajduje, rzecz jasna w bibliotece. W bibliotece pracuje oczywiście bibliotekarka - "kobieta wiekowa i chuda jak szczapa" w "grubych szkłach" zza których w czytelnika "wpatrywały się nieruchomo jasnoniebieskie oczy", które to oczy "były zimne i pełne zniecierpliwienia". Ba, nawet "jej ciasno spięty kok wydawał się nieprzyjazny". Bibliotekarka nie jest nastawiona do Weroniki przychylnie:
"Za moich czasów czytelnicy szanowali książki! Nawet te najbardziej pospolite! Druk? Świętość! Duch autora zamknięty w papierze! Ale teraz przychodzą sobie takie farbowane pannice, zakładają nóżkę na nóżkę, skanują tymi elektronicznymi bezeceństwami najcenniejsze książki i wydaje im się, że są humanistkami! - bibliotekarka cofała się przyciskając do piersi wolumin. Najpewniej, gdyby mogła trzymałaby go pod kluczem, w szklanej gablocie.
[Recenzja ukazała się pierwotnie, w nieco zmienionej formie w Informatorze czytelniczo-kulturalnym "Biblioteka Kraków"] |
Nie wiemy czy to pod wpływem stresującego spotkania z nadgorliwą bibliotekarką, ale wkrótce Wiktoria sama staje się bohaterką badanej powieści i trafia do
świata wykreowanego przez autorkę „Internatu”. Wciela się tam
niejako w jedną z wymyślonych postaci, przyjmując jej wygląd i
cechy osobowości. Początkowe zdumienie i idąca za nim fascynacja,
stopniowo zamieniają się w obawę, że Wiktoria zostanie już w tym
powieściowym świecie, który zapętla się i rządzi swoimi
prawami. Okazuje się też, że nie jest jedyną osobą, która w ten
sposób zasila świat powieściowy, który karmi się energią
uwięzionych w nim czytelniczek, dając poczucie trwania na granicy
snu. Główna bohaterka – w miarę rozwoju wypadków i poznawania
kolejnych postaci wykreowanego świata – zaczyna zdawać sobie
sprawę, że ucieczka z Internatu to kwestia życia lub śmierci…
Powieść Izabeli
Degórskiej to dobrze napisana, wciągająca i trzymająca w
napięciu, klimatyczna opowieść z przyjaźnią i pragnieniem
akceptacji w tle. To świetna propozycja nie tylko dla starszej
młodzieży, ale również dla miłośniczek (do których się zaliczam) „Małej księżniczki”, „Godziny pąsowej
róży”, czy znakomitej „Tajemnicy Abigél” Magdy Szabó.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz