25 sty 2021

Głośny śmiech

 Pamiętam jak pewnej zimy utwór Dwa słońca genialnego, wyprzedzającego swoje czasy, zespołu Balkan Electrique debiutował na Liście Przebojów Programu 3. Ta piosenka skojarzyła mi się z letnim zmierzchem i ziemią stygnącą po wyjątkowo upalnym dniu. Sens słów piosenki dotarł do mnie znacznie później. Pamiętam też jak współtworząca wspomniany zespół odbierała nagrodę Fryderyka za swój solowy album. Bardzo chciałam przeczytać biografię Fiolki Najdenowicz. Ciekawiło mnie jak to się stało, że wokalistka obdarzona tak niesamowitym głosem zniknęła ze sceny. I o tym Fiolka w swej biografii opowiada. Opowiada z dystansem i humorem, w sposób iście gawędziarski o swoim dzieciństwie, dorastaniu, karierze.

F. Najdenowicz, Głośny śmiech : byłam gwiazdą, zostałam bezdomną wolontariuszką, Warszawa : Sophisti Books, 2015. 

 Otwarcie opowiada o swoich związkach, doświadczeniach i poglądach m.in na kwestię posiadania dzieci:

"Kwestia dzieci u mnie nie podlegała negocjacjom. Z terrorystą można negocjować, ze mną na temat dzieci - nie. Zdaję sobie sprawę, że mnóstwo ludzi tego nie rozumie i nie akceptuje, że niektóre kobiety nie mają instynktu macierzyńskiego i perspektywa bycia matką napawa je grozą i przerażeniem. Nigdy tego nie pragnęłam ani o tym nie marzyłam (...). Pytanie: Ale dlaczego nie chcesz mieć dzieci?, które zadaje mi się do dziś było dla mnie równie od czapy, jak np. pytanie: Dlaczego nie ufarbujesz sobie włosów na zielono? Bo nie. Często spotykałam się z nie znoszącym sprzeciwu stwierdzeniem: Zobaczysz, będziesz chciała, a już nie będziesz mogła. No, nie zachciałam. Już nie mogę. I wcale w tej kwestii nie zmieniłam zdania, a wręcz mam wrażenie, że utwierdziłam się w słuszności mojego wyboru". 

Biografia to szczera i bezpretensjonalna, z której wyłania się również bardzo ciekawy obraz rynku muzycznego w Polsce lat 90. XX wieku. Książka na jeden wieczór, która wywoła niejeden uśmiech. 

24 sty 2021

Sny wędrują po ludziach

 Niepozorna to książka. Zaledwie sto pięćdziesiąt dwie strony. Oszczędna pod względem kolorystyki okładka. Książka powstała z rozmów, których pretekstem były ubrania do trumny. I jest to książka o czekaniu na nieuniknione, ale przede wszystkim o życiu. O doświadczeniach przechodzących ludzkie pojęcie, ale też o świecie, który powoli przemija. Jest w tych opowieściach prostota, ludowa mądrość i niespieszne zadumanie. Jest wiara i są wierzenia. Autorka zbierała historie do tej książki przez piętnaście lat. Powstała piękna, wzruszająca opowieść o tym, co w życiu najważniejsze. 

A. Kuźniak, Soroczka, fot. A. Bedyńska, Kraków : Wydawnictwo Literackie, 2020. 


Przeczytałam "Soroczkę" dwa razy. Za pierwszym razem wzruszenie i jakaś trudna do określenia tęsknota powodowały, że poruszona, co chwila musiałam przerywać lekturę. Z wieloma motywami, z przedstawionych przez autorkę z tak niezwykłym wyczuciem historii, spotkałam się dzięki opowieściom mojej babci. Jedna z bohaterek tak np. opowiada o snach:

"Sny wędrują po ludziach. Po domach. Po drogach. Jak wędrują, to i pewnie pobłądzą (...). Nie zawsze człowiekowi śnią się jego sny (...). Czasem to nie sen, tylko zmora dusi człowieka, a on nawet o tym nie wie". 

Przejmująca. Ważna. Trzeba. 

17 sty 2021

Książki nieprzyzwoite

Za oknem zima trzyma świat w swoich lodowatych palcach. Wydawałoby się, że to idealny czas na książkę z latem w tytule, dlatego zachęcona okładką sięgnęłam po książkę "Ostatnie lato w Nebrasce". Napisała ją autorka cieszących się niezwykłą popularnością kryminałów - Nele Neuhaus. Zainspirowana własną podróżą po Stanach Zjednoczonych, stworzyła ciekawą historię młodziutkiej Sheridan Grant, mieszkającej z rodzicami na farmie niedaleko Fairfield. 
Sheridan kocha konie oraz książki, które są dla niej przepustką do innego - niż amerykańska prowincja ze swoją zaściankowością i monotonią - świata:
"Jeszcze zanim poszłam do szkoły, umiałam czytać i pisać i w mgnieniu oka pochłaniałam każdą książkę, jaka wpadła mi w ręce. Doszło nawet do tego, że ojciec na wyraźne życzenie matki, przeniósł część książek, które ona uważała za nieprzyzwoite, na najwyższą półkę swojej obszernej biblioteki."

 Sheridan czyta wszystkie książki, jakie znajduje w domu i większość książek ze szkolnej biblioteki. Zbiory biblioteki parafialnej, do których namawia ją matka, nie znajdują jej uznania. Sheridan fascynuje "potężna biblioteka" cioci Isabelli, gdzie znajdują się zarówno "europejskie romanse" jak i "współczesna beletrystyka". Dziewczyna trafia tam na książkę pod tytułem "Żądze Henry'ego", która "opisuje akty płciowe z najdrobniejszymi detalami". Książka ta rozbudza ciekawość młodej dziewczyny i sprawia, że poznaje ona smak pierwszego seksu ale też jego bardzo ciemne strony. 

N. Neuhaus, Ostatnie lato w Nebrasce, Media Rodzina : Poznań, 2015. 

Sheridan zmagająca się z brakiem akceptacji ze strony matki, odkrywa też rodzinną tajemnicę oraz moc swojego wokalnego talentu. "Naturalna, bezczelna chęć życia", połączona z wdziękiem i właściwą młodości naiwnością wikła młodą bohaterkę w różne, niełatwe sytuacje. Sheridan marzy o tym, by "pojechać tam. gdzie ludzie są wykształceni, gdzie książki nie służą tylko za podpałkę w kominku, gdzie można pójść do muzeum albo do teatru". Marzenia te podsyca jej ciotka Isabella, która twierdzi, że:

Błędem jest wierzyć, że domem człowieka jest miejsce w którym się urodził i dorastał (...). Ale dom jest tam, gdzie jest się szczęśliwym, gdzie się kochało i gdzie doświadczało miłości
"Ostatnie lato w Nebrasce" to wciągająca, napisana przystępnie opowieść, pozwalająca na chwilę zapomnienia. Kibicowałam młodej bohaterce w jej odkrywaniu świata, tak innego od tych z kart przeczytanych książek, czasem kręcąc głową z niedowierzaniem. Trzymałam kciuki, by jej umiłowanie wolności i własnej drogi w życiu, zwyciężyło z małomiasteczkową duchotą i hipokryzją. By - trochę jak w bajce - zwyciężyła prawda, a wyrządzone krzywdy zostały wynagrodzone.  

11 sty 2021

Bestia muzyczna

 "Jakoś nie po drodze z Zauchą Krakowowi" stwierdza w biografii "Serca bicie" jeden z aktorów. I rzeczywiście - festiwal poświęcony temu wybitnemu artyście organizowany jest w Bydgoszczy, Zaucha ma swoje miejsce w Alei Gwiazd w Opolu, lecz na mapie Krakowa próżno szukać poświęconej mu ulicy (wniosek o takową złożono dopiero w ubiegłym roku). Teraz zaś poznańskie wydawnictwo opublikowało biografię Zauchy napisaną przez warszawskich dziennikarzy... Przyznaję, że do czasu lektury tej książki nie wiedziałam, że Andrzej Zaucha z Krakowa właśnie pochodził. A artystą był wybitnym, wyprzedzającym znacznie czasy, w których żył. Jeden z muzyków z nim współpracujących nazwał go "bestią muzyczną", a inny wspominał, że miał "zwierzęcą intuicję muzyczną". Aby sprawdzić, co mieli na myśli wystarczy posłuchać "Georgia on My Mind", czy utworu "Dom złej dziewczyny" w wykonaniu Zauchy.  Niezwykle utalentowany, a przy tym skromny, doskonały solo i w duetach, sprawdzał się w wielu muzycznych konwencjach, potrafił zaśpiewać wszystko i robił to z lekkością. 

K. Olkowicz, P. Baran, Serca bicie : biografia Andrzeja Zauchy, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań : 2020.

"Serca bicie" to świetnie napisana biografia, oparta na wspomnieniach osób z najbliższego otoczenia artysty. Biografia bardzo wyważona, pozbawiona taniej sensacji, opierająca się na faktach i wyczerpująco, a jednocześnie w sposób bardzo wciągający przedstawiająca artystyczną drogę tego wszechstronnego wokalisty i muzyka. To lektura od której nie sposób się oderwać i która przedstawia nieco inne od obiegowych opinii oblicze Zauchy. Brakowało takiej biografii - "Serca bicie" znakomicie tę lukę wypełnia, tym bardziej, że znajdziemy tam pełną dyskografię i wykaz wszystkich utworów Andrzej Zauchy. 

2 sty 2021

Kocham cię, Lilith

Gdy byłam bardzo młodą nie-bibliotekarką fascynowały mnie dwie powieści, do których maniakalnie wracałam, a były to "Seans" Witolda Horwatha i "Apokryf Agłai" Jerzego Sosnowskiego. Łączy te dwie powieści postać tajemniczej kobiety, nieodgadnionej femme fatale i obsesyjna, niewiarygodna miłość. Emocje towarzyszące lekturze wróciły do mnie podczas czytania debiutanckiej powieści Radka Raka "Kocham cię, Lilith". 

Bohaterem jest tu młody człowiek, który musi spędzić trochę czasu w sanatorium w górach. Nie dane jest mu jednak odpocząć w pięknych okolicznościach przyrody. Jego całą uwagę pochłania intrygująca malarka Iwona - ucieleśnienie prawdziwej kobiety:

 "Bo to była prawdziwa kobieta, i wszystkie inne wyglądały przy niej jak upudrowane trupiszony, a mężczyźni boją się prawdziwych kobiet, bo nie mają pewności, czy im się poddadzą, i będą ich podziwiać". 

Poznaje też lekarkę Małgorzatę, ale przy Iwonie wydaje się być ona zbyt zwyczajna. Zafascynowany podąża tropem Iwony, a czytelnik wędruje wraz z nim nie tylko po górskich miejscowościach, ale też po krainie wyobrażeń, baśniowych fantasmagorii. Jest bowiem powieść Raka czerpiącą z mitów, szkatułkową, pulsującą i oniryczną opowieścią, napisaną pięknym stylem i językiem, który wywołuje we mnie skojarzenia z prozą Olgi Tokarczuk:

"Na zewnątrz zmierzch, który zawsze pogłębia wrażenie nieprawdziwości świata. O zmierzchu łatwo jest wątpić w istnienie wszystkiego, łącznie z sobą samym". 
"Chyba należę do pokolenia, które nie potrafi nigdzie się należycie ukorzenić. Jesteśmy ziarnem, które padło na miejsca skaliste".  

R. Rak, Kocham cię, Lilith, Prószyński i S-ka, Warszawa : 2020. 


 Hipnotyczna gra motywami, niesamowita wyobraźnia i wrażliwość językowa składają się na wciągającą, szczerą i odważną powieść od której trudno się oderwać. Jeśli tak wygląda debiut laureata Nike, to z tym większą chęcią sięgnę po jego kolejne powieści.