28 gru 2008

O miłości

"Swego czasu byłam niepoprawną romantyczką. Nadal jestem niepoprawną romantyczką. Kiedyś wierzyłam, że miłość to najwyższa wartość. Nadal wierzę, że miłość to najwyższa wartość. Nie uważam miłości za odpowiedź czy rozwiązanie. Myślę o miłości jako o żywiole - równie silnym jak słońce, równie potrzebnym, równie bezosobowym, równie gigantycznym, równie niemożliwym, który i spala i ogrzewa, który i powoduje suszę i daje życie. A kiedy się wypala, jego planeta umiera. Moje życie jest orbitą miłości. (...) Dzisiaj jednak (...) wiem, że prawdziwe rzeczy w życiu, rzeczy które pamiętam, rzeczy, które obracam w dłoniach, to nie domy, konta bankowe, nagrody czy promocje. To, co pamiętam, to miłość - wszelka miłość - miłość do tej bitej drogi, tego wschodu słońca, dnia nad rzeką (...) Nawet do siebie samej, choć ja to coś, co kochać najtrudniej, bo miłość i samolubstwo to nie to samo. Łatwo być samolubnym. Trudno kochać tą, którą jestem. Nic dziwnego, że się dziwię, jeśli Ty mnie kochasz. A jednak to miłość jest zwycięzcą dnia."

[Jeanette Winterson, Podtrzymywanie światła, Poznań 2005, s. 196-197]

Brak komentarzy: