Znacie to uczucie, kiedy mimo wszelkich sprzyjających warunków, by osiągnąć to, czego zawsze pragnęliście albo by robić to, co zawsze robić chcieliście, nie podejmujecie żadnej aktywności? Zawsze uważałam, że na przeszkodzie napisania wspaniałej powieści stoi w moim przypadku brak biurka. Kiedy przez jakiś czas miałam szerokie, wspaniałe biurko, ustawione pod oknem dla lepszego światła, najczęściej się przy nim rysowałam, malowałam się, a nawet jadłam, ale nigdy nie pisałam. Potem na przeszkodzie stanął brak odpowiedniego sprzętu - nowego, sprawnego, komputera. Teraz mam piękny, lśniący laptop, mrugający do mnie jasnym okiem odpowiednio dużego ekranu. I co? Też nici z tego. W sierpniowym numerze Charakterów opisane jest zjawisko chcenia cudzym chceniem. W takich, jak opisany przeze mnie, przypadkach należy zadać sobie pytanie KTO tak naprawdę tego chce? Ponieważ często dochodzi do zjawiska fałszywego ja. Kiedy dziecko nie jest do końca akceptowane przez rodziców i bliskich, nieświadomie uczy się zachowywać w ten sposób by dostarczyć uczucia akceptacji, bycia chcianym i dostrzeganym. Nie jest istotne kim dziecko jest, najważniejsze staje się to, jakie powinno być. Za swoje pragnienia uznaje pragnienia tych, na których akceptacji mu zależy. Takie cudze chcenia nie karmią, mimo że wiążą się z gratyfikacją w postaci zadowolenia bliskich. Mechanizm ten warunkuje często postępowanie w życiu dorosłym, a objawia się poczuciem pustki, nijakości. To, co robimy pod wpływem cudzego pragnienia, często nie przynosi spodziewanych rezultatów. Kiedyś był taki zwyczaj, że jak dziecko kończyło rok, to stawiano przed nim przedmioty mające symbolizować różne zajęcia, którymi jak wierzono dziecko będzie parać się w przyszłości. Oczywiście nie chwyciłam za pieniądze, niestety, a za długopis. "Będzie pisarką!" - wykrzyknęli zgodnie moi rodzice. Tylko czy JA tego chcę?